Przestań martwić się o swoją stronę!
WordPressowy Newsletter

Grudzień 2016 – czyli o współpracy z Klientami

Cóż tam u Ciebie słychać dobrego?

U mnie wydarzył się nowy kurs, a dziś coś specjalnie dla Ciebie – treść, której poza tym newsletterem (chyba?) nie znajdziesz. Więc zaparz dobrą kawę, herbatę, cokolwiek, rozsiądź się wygodnie i… Dobrej lektury!

Dziś kilka słów o Klientach
A dokładniej – o współpracy z Klientami. Tak, wiem, to pośrednio związane z samym WordPressem, ale widzę, że wiele osób przeżywa w tym temacie wiele trudności. Postanowiłam podzielić się z Wami swoim doświadczeniem.

Znasz powiedzenie: Klient nasz Pan?

A zgadzasz się z nim? Bo ja kiedyś się zgadzałam. Prowadziłam swoją pierwszą firmę – agencję opieki nad osobami starszymi i – żeby tylko zdobyć Klienta – godziłam się na wiele ustępstw. Dziś tego NIE POLECAM (i w ogóle wstyd się przyznać), ale wtedy:

zatrudniałam na czarno opiekunki, bo Panie mnie o to prosiły
oddzwaniałam po kilka razy do Klientów dopytując, czy zdecydowali się na moje usługi
godziłam się na ustępstwa cenowe, czasem na granicy opłacalności
Ehh… A wszystko to tłumaczyłam sobie tym, że przecież z czegoś trzeba żyć, że to tylko tak teraz, że później będzie lepiej. Nie było lepiej.

Bo kiedy rozpoczynasz pracę na swoim…

Ja wiem, to trudne. Ale warto, byś od razu wiedziała, że świadczysz konkretną usługę (dostarczasz konkretny produkt) i należy Ci się za Twoją pracę zapłata. I nie, nie jest ważne, czy to Twój pierwszy Klient, czy dziesiąty. Ważne natomiast, byś sobie (a docelowo również Klientowi) jasno i konkretnie określiła:

  • co oferujesz
  • czego nie oferujesz
  • jakie są Twoje warunki
  • na co się nie zgadzasz
  • jakie ma być Twoje wynagrodzenie

Idealnie by było, żeby Twoje “być, albo nie być” nie zależało od tego, czy weźmiesz każde pojawiające się na horyzoncie zlecenie. Bo jeśli tak jest, to stoisz trochę pod murem (wtedy niestety najłatwiej o ustępstwa). Dobrze jest mieć np. odłożoną jakąś kwotę na czas, kiedy nie będzie zleceń. Nie masz jej jeszcze? Odłóż co miesiąc 50, 100 zł. Na jakiś rachunek, do którego nie masz karty. Zobaczysz, jak niepostrzeżenie się uzbiera 🙂

Zdradzę Ci, jak to w naszej firmie wygląda
Odkąd zaczęłam czytać Michała Szafrańskiego (www.jakoszczedzacpieniadze.pl) – czyli od jakichś dwóch lat – wiedziałam, że tzw. poduszka finansowa jest w prowadzeniu firmy niezbędna. Zaczęłam ją małymi kwotami odkładać. Nie mam jakiejś niebotycznej kwoty odłożonej, ale jakiś czas mogłabym już bez zleceń przeżyć. Oczywiście każdy sobie w firmie sobie układa, jak chce, ale dla mnie ważna jest jedna kwestia. Z rachunku, na którym zbieram swoją poduszkę najtrudniej technicznie przelać pieniądze gdziekolwiek indziej. Wierz mi – kiedy widzę genialną promocję na nowe laptopy – to bardzo pomaga!

Po co mi to?

No właśnie po to, żeby nie stać pod murem, żeby nie musieć godzić się na ustępstwa, na które nie chcę iść i żeby czuć się partnerem w negocjacjach.

Jestem przekonana, że każdy z nas ma już swoje doświadczenia odnośnie współpracy z Klientami. Mi chyba najtrudniej było pogodzić się z tym, że są usługi, których nie świadczę. Bo na początku myślałam sobie, że przecież mogę wszystko. Ktoś potrzebuje strony www? Oczywiście – zrobimy. Ktoś szuka copywritera? No przecież dobrze piszę! Ktoś chce, by mu poprowadzić fanpage na Facebooku? Żaden problem. Byłam przekonana, że moja zdolność do wielozadaniowości to mój atut.

Dziś wiem, że tak. W pewnym sensie to jest mój atut (sprawdza się świetnie w prowadzeniu firmy). Jednak w skrajnych przypadkach mogłoby to wprowadzić w firmie ogromny chaos. Któregoś dnia trafiłam też na zdanie Pawła Tkaczyka (w podcaście “Mała wielka firma”) i doznałam olśnienia. A zdanie to brzmiało:

[su_quote cite=”Paweł Tkaczyk”]”Musisz wiedzieć, co Twoje firma oferuje i czego nie oferuje”.[/su_quote]

Wow, prawda? Ogromnie dużo mi to zdanie poukładało w głowie. Od tego czasu tak naprawdę i na poważnie zajęłam się WordPressem i tylko WordPressem. Dlatego, jeśli ktoś chce stronę na Joomla, to nie u mnie.

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!