Przestań martwić się o swoją stronę!

Co Corgi może zrobić dla Twojego WordPressa?

W pewnym sensie wystarczyłoby napisać: “DUŻO”, ale… Pozwól, że zanim do szczegółów o samym Corgim przejdę, najpierw słów kilka o tym, w jakich sytuacjach w ogóle się tematem zajmować. Nie zdziwię się (choć ze smutkiem), jeśli przynajmniej jedna z tych sytuacji symulacji okaże się dotyczyć i Twojego WordPressa.

Bo w sumie kiedy ostatnio zajrzałaś/łeś do swojego kokpitu?

Ośmielam się pytać, choć to w sumie sprawa bardzo osobista, ponieważ często, za często (!) spotykam sytuacje, gdy kokpit WordPressa jest kompletnie nie odwiedzany. Kurzy się, paprochuje, właściciel strony nie pamięta nawet, gdzie zapisane ma dane do logowania. Nie byłoby w tym złego nic, gdybyśmy nasze www oparte mieli o statyczne szablony. Wtedy wprawdzie do zmiany każdej treści potrzebowalibyśmy mitycznego “pana informatyka” lub umiejętności grzebania w HTML czy CSS, ale nigdzie i po nic logować by się nie trzeba było. Natomiast…

Korzystanie z WordPressa rodzi potrzebę konkretnych działań

I życie pokazuje, że o działaniach tych nigdy informacji za mało. Bo w mojej skrzynce mailowej i wśród napotykanych ludzi (a ostatni, ponad 300 osobowy, WordCamp również był taką okazją) nader często widać, że…

Wykonawcy oddają stworzone strony bez przeszkolenia właściciela. Niestety wciąż i ja nie przestaję nad tym ubolewać. Zdarza się, że w mojej skrzynce mailowej pojawiają się w związku z tym prośby o pomoc. I ja rozumiem – współprace mogą układać się różnie. Ale warto zawsze dopilnować, by kończyły się szkoleniem. Tak to jakoś jest, że nikt ze znajomością kokpitu WordPressa się nie rodzi (a szkoda!), a samodzielne jego zgłębianie – jeśli w ogóle do niego dojdzie – najczęściej (za) szybko się kończy.

Właściciele firm mają za dużo na głowie, by jeszcze pilnować swojej strony www. I – umówmy się – w naszej, polskiej rzeczywistości naprawdę o to nie trudno. Dość zauważyć, że moment prowadzenia mojej pierwszej firmy (lata 2010-2012) i dziś się diametralnie różnią. Naprawdę. Już wtedy wprawdzie byłam przekonana, że biznes wymaga naprawdę sporo zachodu, jednak to, co w tym temacie dzieje się teraz… przechodzi ludzkie pojęcie! Nie dziwię się więc kompletnie, że na zajmowanie się stroną www, gdy sytuacja nie wymaga wprowadzania na niej newralgicznych zmian, po prostu brakuje czasu. W końcu doba ma tylko 24 godziny, a 8 – no, przynajmniej 6 – z nich wypadałoby spać.

Zajmowanie się stroną kończy się w momencie zakończenia prac nad jej wykonaniem. To trochę sytuacja podobna do poprzedniej, ale nie do końca. Bywa bowiem i tak, że same prace nad stworzeniem strony są tak czaso i energo chłonne, że po ich zakończeniu już na niewiele starcza sił. Niektórzy po tak wyczerpujących działaniach najchętniej w ogóle by ze swojej www nie korzystali. Zwłaszcza, gdy firma nie zmienia kluczowych informacji o sobie, czy danych kontaktowych.

Jeśli nie ma na stronie sekcji blogowej nikt do niej nie zagląda, często całymi miesiącami. Najczęściej, bo nie widzi potrzeby. I w sumie jeśli pomyśleć o sytuacjach wymienionych powyżej – nijak mnie to nie dziwi.

Kiedy już właściciel zaloguje się do kokpitu, zauważa dziwne cyferki… Wbrew pozorom wcale nie tak rzadkie momenty, jakby mogło się to wydawać. Niestety cyferki te bywają widoczne nawet po wykonaniu potrzebnych aktualizacji. Bo właściciele stron bywają nie informowani o tym, że na ich www używane są płatne elementy. Tym samym nie mają pojęcia nawet o licencjach, których powinni być posiadaczami. Pół biedy – choć dla mnie i tak nie do końca uczciwie – jeśli wykonawca strony zobowiązuje się ją utrzymywać po zakończeniu prac. Zdecydowanie gorzej, gdy koniec prac nad stroną jest końcem kontaktów wszelakich.

Ale! Ale! Co zatem Corgi może zrobić dla Twojego WordPressa?

Jak już wspomniałam – dużo. Bo Corgi to narzędzie, które w zasadzie w każdej z wyżej wymienionych sytuacji może Ci pomóc. Corgi bowiem:

  • monitoruje widoczność Twojej strony w Internecie,
  • kontroluje indeksowanie stron w Google,
  • robi kopie zapasowe i przechowuje je na własnych serwerach,
  • przeprowadza potrzebne aktualizacje,
  • skanuje stronę po aktualizacjach i w razie potrzeby przywraca backup,
  • może być Twoim hostingiem i oferuje bezpłatny SSL,
  • wprowadza dwustopniową autoryzację,
  • sprawdzi poziom bezpieczeństwa Twojej strony www.

W dodatku wszystko to robi automatycznie! Wystarczy, że podepniesz swojego WordPressa w panelu Corgiego i można powierzyć mu sporo działań, o których na co dzień trzeba by pamiętać. To idealny sposób na święty spokój i bezstresowy sen!

Pssst. O Corgim dowiedziałam się podczas WordCamp Gliwice. A dokładniej – podczas jednej z sesji Biznesowego Mastermindu, który na wydarzeniu organizowaliśmy. Wtedy poznałam dwóch braci – Krzyśka i Tomka Organków, twórców Corgiego.

Pssst2. Tak, wiem, narzędzi do automatycznych aktualizacji w WordPressie jest przynajmniej kilka na rynku. Znam niektóre, z większości sama korzystałam. Pierwsze więc pytania, jakie zadałam Tomkowi, to kwestie, które nie działały w testowanych przeze mnie wcześniej rozwiązaniach. Co ważne i co mnie pozytywnie zaskoczyło – Tomek miał dla mnie odpowiedzi, które udowodniły, że z trudnościami innych sobie wraz z bratem doskonale poradzili.

Psssst3. Tak, i u mnie Corgi merda szczęśliwie i działa! ?

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!