Przestań martwić się o swoją stronę!

5 elementów wyczekiwanego newslettera

Kiedy miałam 6 lat mój tato wyjechał za granicę. Pracował w firmie, która wtedy budowała coś skomplikowanego w Libii. Tak, wiem, daleko, choć dzięki temu miałam okazję dwukrotnie w tym kraju spędzić wakacje! Ale! Oczywiście nie o wakacjach dzisiaj. Wspominam o tym, bo tato z tej Libii, kiedy tylko mógł, wysyłał do nas listy. LISTY. Takie, wiesz, papierowe, że siadasz, bierzesz kartkę, długopis w dłoń i piszesz. I choć nie raz miałam problem odczytać, co tato napisał (niestety pisze jak przysłowiowa kura pazurem), to były to listy, na które czekałam…

Dziś też otrzymujemy coś na kształt listów – newslettery. Trafiają bezpośrednio do Twojej skrzynki mailowej. Codziennie przelatujesz wzrokiem po tytułach, również tych, zawierających emotki. Strzałki, buźki, pytajniki, wykrzykniki – wiesz, że te elementy mają zwrócić Twoją uwagę. Odciągnąć Cię od tego, co robisz. Choć na chwilę. By wejść w Twoją głowę. Zaistnieć… Ale są i inne. Każdy z nich wnosi coś nowego do Twojego życia, czy biznesu. Wiesz, że kliknięcie w ich tytuł i przeczytanie nie będzie zmarnowaniem czasu. Wyczekujesz ich.

Jak tworzyć takie newslettery?

Dobre freebie nie jest złe! Freebie to coś małego, bezpłatnego, co dodatkowo zachęci ludzi do zapisywania się na Twój newsletter. Co to może być? Tak na szybko mogę wymienić: ebook, pdf, lista, checklista, okładka, mini kurs, tapeta, grafika, zdjęcie, tutorial, zniżka, materiały premium itp. Jak widzisz – jest tego trochę. Co zaproponować swoim odbiorcom?

Wydaje się, że jedna, odpowiednia i najbardziej właściwa odpowiedź nie istnieje. Wszystko zależy od samych odbiorców i od tego, czym Ty sam/a się zajmujesz. Zachęcam do dołączenia do kursu “Stwórz swój newsletter”. W nim dostępny będzie ebook “Dobre freebie nie jest złe”, który pomoże Ci podjąć decyzję.

Wartościowość – (wydaje się) punkt najważniejszy. Tu zasada “3xK” (Kup! Kup! Kup!) na pewno się nie sprawdzi. Po prostu to tak nie działa. Musisz dostarczać wartość, żeby ktokolwiek chciał otwierać i czytać Twój newsletter. Twoi odbiorcy z kolei muszą być przekonani o korzyściach z niego płynących. Jaka miałaby to być wartość? Jestem przekonana, że w głowie masz już pomysł na treści swojego newslettera, ale zawsze możesz zapytać Twoich odbiorców o to, jakich informacji, czy jakiej wiedzy potrzebują i poszukują.

Szablon, czyli wygląd newslettera. Twoje listy nie muszą być przeładowane, pełne elementów graficznych, czy animacji. To fajne dodatki, ale nie one są tu najważniejsze. Owszem, jeśli lubisz (ja bardzo!) i Twój system do newslettera daje takie możliwości, wstawiaj (w dobrych ilościach nie zaszkodzą). Ale! Postaraj się, by Twoje listy były do siebie podobne. Nie zaskakuj czytelników wielkimi graficznymi rewolucjami i staraj się, by całość była spójna z Twoją marką.

Systematyczność. Choćby skały srały się waliło i paliło – jeśli obiecujesz newsletter w konkretnym czasie, to obietnicy dotrzymuj. To ważne. Regularność tworzy przyzwyczajenia, a te przywiązują nas do siebie. Oczywiście w życiu zdarzają się historie niemożliwe do przewidzenia. W takich momentach bardzo zachęcam do szczerości. Po prostu napisz ludziom, dlaczego nie otrzymali listu od Ciebie. Niech będą dla Ciebie ludźmi. Nie cyferkami w systemie mailowym.

Stały element, coś co Cię wyróżni, zidentyfikuje, może nawet zdefiniuje. To może być cokolwiek przyjdzie Ci do głowy: jakiś zwrot, określenie, specyficzny element, podesłanie czegoś, polecenie, suchar dowcip (jak u Pawła Tkaczyka)… Naprawdę cokolwiek. Ale! Cokolwiek, co będzie powtarzalne i zapadnie w pamięć.

Czy warto?

Nie wiem. Uważam, że każdy, komu po głowie chodzi lub właśnie rozpoczął przygodę z pisaniem newslettera, powinien odpowiedzieć sobie samodzielnie na to pytanie. Dla mnie pisanie listów do Was to sympatyczny czas. Siadam sobie zazwyczaj w czwartkowe przedpołudnie, dzielę się trochę swoim “tu i teraz”, piszę o tym, co w gra w serduchu, dzieje się wokół biznesu, podsuwam pomysły, spostrzeżenia, konkretną wiedzę. To czas, którego nie da się przeliczyć na złotówki. Ale to również czas, który spędzamy razem. Najbardziej cieszy, gdy otrzymuję od Was odpowiedź i możemy pogadać. Dziękuję!

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

2 thoughts on “5 elementów wyczekiwanego newslettera

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!