Przestań martwić się o swoją stronę!

A czy ty odespałaś/łeś już WordCamp 2019?

Jesteśmy już po, bo właśnie w niedzielę skończyła się coroczna WordPressowa konferencja, zwana WordCampem. 3 dni, podczas których wiele osób zrealizowało bardzo wiele celów. 3 dni, na które w ostatnim tygodniu przed wydarzeniem już trudno było się dostać. 3 dni, kiedy wszystko kręciło się wokół WordPressa… Czy aby na pewno? Ja w tym roku odkryłam, że mam w głowie kilka moich subiektywnych definicji WordCampa. Oto one!

WordCamp to przede wszystkim wiedza

Kiedy w listopadzie 2014 roku jechałam na pierwszy w swoim życiu WordCamp Warszawa, to właśnie tam i wtedy dowiedziałam się, jak niewiele jeszcze wiem o WordPressie. Co ważne – pisałam już wtedy blog korzystając z WP i zaczynałam świadczyć innym usługi również z WP powiązane. W Warszawie byłyśmy we dwie i ścieżki prezentacji również były dwie. Kompletnie nie przeszkadzał mi fakt, że ja wielu tematów ze ścieżki developerskiej nie rozumiem. Ale że Basia, która już wtedy miała o 5 lat praktyki w WP więcej ode mnie, też nie zawsze wiedziała, o czym prawi prelegent? To był “szok i niedowierzanie”!

WordCamp to także spotkanie

W tym samym listopadzie 2014 roku nagle przybyło mi mnóstwo znajomych. Bo wraz z Basią, Agnieszką i Dawidem zgłosiliśmy się do organizacji WordUpa w Katowicach, bo podczas WordCampowych przerw można było poznać każdego prelegenta (podejść, zagadać), bo ludzie ze sobą rozmawiali niezależnie czy znali się czy nie, bo wszyscy spotkaliśmy się na middle party i tam w dalszym ciągu zapoznawaliśmy, bo w końcu tenże pierwszy WordUp Silesia w lutym 2015 zorganizowaliśmy. Co ciekawe – w kolejnych latach i kolejnych WordCampach owych znajomych mi tylko przybywa mimo, że co roku obecna jest i “stała paczka” bywalców.

WordCamp to możliwość odkrycia nowych miejsc

Bo jak na razie co roku WordCamp odbywa się gdzie indziej. Ja dzięki konferencji odwiedziłam: w 2014 Warszawę, w 2015 Kraków, w 2016 Gdynię (przy okazji Trójmiasto i Hel), w 2017 Lublin, w 2018 Poznań i w tym roku Łódź. Też tak masz? Że raz w roku wyruszasz na parę dni gdzieś w Polskę? Wprawdzie podczas samego eventu czasu na zwiedzanie za bardzo nie ma, ale wiele osób przedłuża pobyt i delektuje się nowymi doznaniami przed lub po samym WC.

WordCamp to miejsce szukania pracowników i znajdowania pracy

Naprawdę! I co roku na nowo mnie ten fakt zadziwia. Konferencja – jak na razie – jest raz w roku. Przyjeżdża na nią co roku więcej ludzi, niż bywa w latach poprzednich (w tym roku około 400 uczestników!). Wszyscy jakoś pracujemy z WordPressem i z tej pracy najczęściej się utrzymujemy. A mimo to w rozmowach kompletnie, ale to w ogóle nie czuć i nie widać grama czegoś, co można by nazwać “konkurencją”. Ba! Co roku słyszę, że ktoś kogoś do pracy szuka i że ktoś pracę znajduje. Wow!

WordCamp to społeczność, która się wspiera

To również ewenement. To networking, który działa. Nieznajomi podchodzą do siebie się zapoznać. Ludzie podczas przerw rozmawiają. Jedni pytają, czy radzą się innych, inni dzielą się własnym doświadczeniem. To tu, to tam słychać, jak ktoś opowiada w jaki sposób poradził sobie z trudnością, problemem, czy zleceniem, które okazało się wyzwaniem. Widziałam również, jak wymieniają się namiarami na narzędzia ułatwiające życie lub pracę, a nawet polecają sobie nawzajem specjalistów do współpracy.

Ale tak naprawdę… WordCamp to stan umysłu…

W tym roku było inaczej niż zawsze, choć oczywiście wiedzą o tym ci, którzy maja porównanie. Wprowadzono – często na zasadzie eksperymentu – wiele nowych rzeczy i okazuje się, że chyba większość z nich była trafionym pomysłem.

Był więc stolik dla “begginersów” podczas Contributor Day i miałam przyjemność być jedną z osób go ogarniających – stolik praktycznie cały czas był oblegany, a dysputy, jakie przy nim wiedliśmy – dla mnie bezcenne!

Były warsztaty w trzech ścieżkach, więc było sporo warsztatów – jeśli kto się postarał mógł wziąć udział nawet w czterech zajęciach praktycznych z WordPressa.

Były krótsze prezentacje, bo trwały 18 minut i to w zupełności wystarczyło, by zajawić i zainspirować przedstawianym tematem.

Były prezentacje na temat, obok tematu i poza tematem, takie, których słucha się z rozdziawionymi ustami (dzięki Maćku! – opłacało się na Twoją prezkę wstać – jak zawsze petarda!) i takie, co do których bardziej opłacało się z ludźmi gadać poza salą “wykładową”. To w sumie jak zawsze, więc nie ma się co za bardzo przejmować.

I była jedna ścieżka prelekcji, co w sumie – nawet dla mnie, jej przeciwniczki – okazało się być dobre. Jeśli się zagapiłam w rozmowie – traciłam jedną prezkę, a nie od razu dwie ?

I jeszcze… To już tradycja każdego WordCampa. Bo w sumie to był był “Bifor przed bifor party” i “Bifor party” i był “Middle party” i… Czy był w tym roku “After party”? A pomiędzy nimi działo się to wszystko, co powyżej! Ja dziękuję wszystkim i do zobaczenia na kolejnym Wordcampie!

 

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

4 thoughts on “A czy ty odespałaś/łeś już WordCamp 2019?

  1. Bardzo dobry opis ducha WordCampa, im więcej czytam tym bardziej mój post wydaje mi się zbyt techniczny i za mało uduchowiony. Muszę tę dobrą energię od Ciebie zmagazynować i być może wypuścić w kolejnym poście. Dzięki

    1. Mam wrażenie, że każdy z nas miał inny cel, jadąc na WC 😛 Twoje przemyślenia też są mi bliskie, zwłaszcza, jeśli chodzi o zawartość WP w WC, ale postanowiłam “wypowiedzieć się” w tym temacie podczas WC Katowice 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!