Przestań martwić się o swoją stronę!

Własna strona internetowa – jak nie wkurzyć swojego Klienta?

Własna strona internetowa – nigdy nie myślałam, że tak wiele treści kryje się pod tym pojęciem. A jednak się kryje. Widzę to zwłaszcza, kiedy rozmawiam z Klientem. Oczywiście znam branżowy podział stron internetowych uzależniony od ich funkcji czy treści, jakie się na stronie pojawiają, jednak “co Klient ma na myśli”, kiedy mówi, że chciałby własną stronę internetową zawsze otwiera przede mną nowe horyzonty.

Dlaczego?

Wygląda na to, że łapię się już na pewnych skojarzeniach: ktoś mówi, że chce mieć dział, w którym będzie pisał o tym, co się dzieje w firmie – ja myślę “blog”, ktoś inny opisuje, że chce, żeby jego Klient miał możliwość skontaktowania się z nim wprost przez stronę – ja widzę już “formularz kontaktowy”. I nie ma w tym nic złego (przynajmniej ja nie widzę), jednak w praktyce okazuje się, że to co ja rozumiem pod określeniem “blog” czy “formularz kontaktowy” oraz co kojarzy z tym określeniem Klient – może się mocno różnić. Tu często następuje moje mniejsze lub większe ZDZIWIENIE. ?

Dygresja

Nie zrozum mnie źle. Nie chodzi mi o udowadnianie racji (mojej lub twojej), nie chodzi mi również o wytykanie błędów. Ten wpis to podpowiedź jak możesz pomóc swojemu Klientowi (odbiorcy) czuć się dobrze na twojej stronie. Tylko i aż tyle.

Własna strona internetowa – po co ją masz?

Aby ułatwić sobie podejmowanie decyzji o tym, co umieścić na własnej stronie internetowej, odpowiedz sobie na początku – jaki jest jej cel. Do kogo jest kierowana i co chcesz dzięki niej osiągnąć. Tu każda odpowiedź jest dobra. I każda odpowiedź jest tak samo ważna. Inaczej będzie wyglądała twoja wizytówka firmowa, inaczej projekt kierowany do młodzieży, inaczej strona, która ma coś sprzedać. Tak po prostu jest i już.

Własna strona internetowa – dobre praktyki ?

W przeciągu ostatnich kilku lat, kiedy Internet dynamicznie się w Polsce rozwijał, ustaliły się również pewne kanony funkcjonowania stron internetowych. Ustaliły się nie dlatego, że ktoś je napisał, ale dlatego, że od początków Internetu jego użytkownicy poddawani są nieustannym badaniom oraz eksperymentom. Jednak skoro już się ustaliły, to naprawdę nie warto ich zmieniać na swojej (jednej z milionów) własnej stronie internetowej.
Poniżej najważniejsze z dobrych praktyk na stronę www:

  • Obecność strony głównej

Przypomnij sobie jak trafiasz na strony internetowe: wpisujesz zapytanie w przeglądarce, ona przeszukuje Internet i zwraca ci wyniki, klikasz ten, który wydaje się być najbardziej odpowiedni i jesteś na stronie. Czy to jest strona główna? Najczęściej nie. Czytasz zatem treść, która cię interesuje i myślisz sobie: “Ok, fajnie, ale gdzie ja w ogóle jestem?” Chcesz sprawdzić stronę główną, bo może są na niej jeszcze inne treści, które mogą cię zainteresować. Odruchowo kierujesz myszkę i..? nie ma jej w Menu!

Ołps…

Dlaczego to ważne, żeby pierwszą stroną w Menu była strona główna (Home, lub przynajmniej znaczek z charakterystycznym domkiem podlinkowany do głównej)? Ponieważ jako internauci jesteśmy przyzwyczajeni, że ona tam jest i odruchowo jej tam szukamy.

  • Logo będące odnośnikiem do strony głównej

To standard. Proszę, nie mów mi, że jeszcze o tym nie wiesz. To naprawdę standard, że logo (lub po prostu lewa górna strefa banera górnego twojej strony) jest podlinkowane do strony głównej. Różne są strony: mniej i bardziej rozbudowane. Szperasz, szukasz, przekopujesz się przez dane na stronie i chcesz szybko wrócić do głównej – co klikasz? Logo. To więcej niż przyzwyczajenie. To “oczywista oczywistość” i nie ma z tym dyskusji.

  • Okruszki (breadcrumps) jako nawigacja po stronie

Kolejna mała rzecz, która potrafi ucieszyć. Okruszki, to taka “mini-nawigacja”, linki pisane najczęściej mniejszą czcionką, umieszczone nad treściami podstron, pokazujące ścieżkę, po której się poruszasz. Drobiazg, a potrafi baaaaaaardzo ułatwić życie.

  • Dostępne dane kontaktowe

Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje, że wielu autorów czy co gorsza właścicieli firm nie ujawnia swoich danych kontaktowych. Co mam na myśli? Jeśli czytam bloga – to przynajmniej imię, nazwisko i mail, jeśli strona należy do firmy (a już w sklepach internetowych obowiązkowo) – pełne dane firmy z Nip-em, telefonem (przynajmniej jeden numer), mailem.

Powiesz mi, że chcesz uniknąć spamu. Ok, rozumiem. Jednak pamiętaj, unikając spamu możesz nie dopuścić do siebie Klienta. Wybór jest twój. Ja osobiście – jeśli widzę sam formularz kontaktowy (bez żadnych danych o właścicielu strony) nigdy z niego nie korzystam.

  • Ogólna przejrzystość treści

Podejrzewam, że cieszysz się, jeśli w swoim profilu Google Analytics widzisz rosnącą ilość odwiedzin. Gorzej, jeśli mimo to masz ciągle wysokie współczynniki odrzuceń i cały czas bardzo krótkie wizyty na stronie. Oczywiście przyczyny mogą być przeróżne, jednak koniecznie sprawdź czy jedną z nich nie jest słaba przejrzystość strony. Jak? Zrób mini test: posadź przed komputerem kogoś, kto nie zna twojej strony i poleć mu znaleźć na niej jakąś przykładową informację. Wynik takiego eksperymentu może cię mocno zadziwić.

Ustaliliśmy już, że najczęściej stroną wejścia na www nie jest strona główna, dlatego też – wierz mi – nie musisz umieszczać na niej absolutnie wszystkiego. Przykład przeładowania strony Home znajdziesz w Przemyślu, natomiast chaos podejrzysz w Cichym.

  • Tło strony, które nie męczy

I tu znów wracamy do pewnych kanonów. Po pierwsze: czarne tło + biała czcionka to zło. Zawsze. Jeśli tak masz na stronie (niezależnie od rodzaju twojego targetu) – robisz to źle. Po wtóre: istnieją oczywiście różne inne odmiany utrudniających odbiór strony teł (kto wymyślił odmianę tego słowa?). Jedno z nich, nie najgorsze, ale mogło by być lepiej: Gmina Bejsce. Czy można inaczej? Również Gmina (i to wiejska): Rachowice.

  • Coś do kawy, czyli ukochane ciasteczka

Nie da się tego obejść. Informacja o ciasteczkach jest obowiązkowa na każdej stronie. Jednak błagam cię – niech to nie będzie praca doktorska zasłaniająca połowę strony. Nie jeden użytkownik będzie ci wdzięczny.

  • Formularz kontaktowy

Każde pole w formularzu kontaktowym zmniejsza prawdopodobieństwo, że zostanie on kiedykolwiek wypełniony. Jeśli więc wstawiasz formularz – ogranicz jego pola do minimum.

  • Responsywność

Dostosowywanie się strony do różnych urządzeń: w dobie wszechobecnych smartfonów oraz tabletów – responsywność staje się koniecznością. W dodatku samo Google zamierza lepiej/wyżej indeksować strony responsywne… Jest o co się starać!

Własna strona internetowa – nie wkurzaj Klienta

Internet się zmienia, jednak te zmiany idą w jednym kierunku: ku większemu zadowoleniu użytkownika. To on jest twoim Klientem i właśnie dlatego nie warto go wkurzać stosowaniem praktyk, których nikt nie lubi.
Poniżej najgorsze praktyki stron www:

  • Migotanie i świecenie, czyli Gify

Dawno, dawno temu ogromnie popularne: migocząca, obracająca się “@” przy adresie mailowym, serduszka wszelkiej maści lub aniołki fruwające po stronie, kursor myszki jako latający spodek. Wcześniej urodzeni internauci pamiętają sieć lat 90-tych. Dziś tego już nie robimy!

  • Strona przestarzała, czyli Flash i strona na tabeli

Nie używaj flasha i nie buduj strony na tabeli z dwóch powodów: uniemożliwia to pozycjonowanie oraz przeciąża stronę (dzięki czemu czas jej ładowania się mocno wydłuża).

  • Coś skacze i jeździ, czyli Pop-up

Chcesz, żeby ktoś polubił twoją stronę na Fb lub zapisał się na Newsletter? Zachęć go wartościową treścią. Spraw, żeby sam o tym pomyślał, a nie torpeduj go pop-upem na wejściu. Jedyny nieprzeszkadzający pop-up to okienko wyskakujące, kiedy ktoś kursorem myszy zmierza w kierunku zamknięcia strony.

  • Coś gra, czyli muzyczka i film

Jeśli już koniecznie musisz (np. twój Klient się zwyczajnie uprze), to tylko z od razu widocznym przyciskiem wyłączenia.

  • Tekst, tekst, tekst, czyli nie centrowanie, justowanie i podkreślanie

Badania wskazują, że w Internecie najlepiej czyta się teksty nie justowane i nie centrowane. W druku, na plakatach może to wyglądać dobrze, jednak przeglądarki nie radzą sobie z takimi tekstami. Natomiast zasada dotycząca podkreśleń brzmi: w Internecie podkreśla się tylko aktywne linki.

  • Gdzie ta stopka, czyli długość strony

Scrolujesz, scrolujesz i skrolujesz, a końca nie widać? Pół biedy jeśli tak scrolujesz na dużym monitorze. Gorzej – jeśli jest to telefon… Nie funduj swojemu Klientowi nie kończących się stron.

  • Przy okazji zarobię na stronie, czyli reklamy

Rozumiem, że chcesz zarobić. Każdy chce. Ale naprawdę myślisz, że wstawienie banerów z Google AdSens w 15 miejscach na stronie sprawi, że twój użytkownik będzie je klikał? Obawiam się, że osiągniesz przeciwny skutek.

  • Angielskie wstawki, czyli Read more…

Niestety częste, a dotyczy głównie blogów. Oczywiście nikt specjalnie tego nie wstawia. Po prostu nie każdy wie, jak i gdzie to przetłumaczyć lub komu to zlecić. Niezależnie od treści bloga – ja uważam to za brak szacunku dla odbiorcy. ?

Na koniec smaczek idealnie wszystko to zbierający:

Znasz ciekawe przypadki stron www? Koniecznie podziel się w komentarzu!

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

4 thoughts on “Własna strona internetowa – jak nie wkurzyć swojego Klienta?

    1. Nic o responsywności, ponieważ wpis powstał raczej z myślą o użytkowniku, który jedynie dodaje treści na swojej stronie, nie o osobach tworzących strony. Ale w zasadzie – mała rzecz, a ważna, więc dzięki -> dopisałam 🙂
      Ten css niestety czeka na “mniej zapracowany” czas… ale również dzięki za feedback 🙂

  1. Hej! A mnie jako czytelnikowi, bardzo przeszkadza okienko pop-up, gdy “niby” chcę opuścić stronę. Nawet u Ciebie. Dlaczego? Prawie nigdy, nie opuszczam strony “x”, raczej zawsze cofam się do poprzedniej. Jeśli kieruję się w prawy górny narożnik, to tylko po to, żeby dodać stronę do ulubionych. Czytam Cię od 2 m-cy, pewnie nawet nie wiesz, ale pomogłaś mi założyć założyć blog. W moich ulubionych masz osobną zakładkę, a w niej połowę bloga 🙂 Teraz już wiesz, czemu pop-up może drażnić. Pozdrawiam 🙂

Skomentuj Kasię Aleszczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!