Przestań martwić się o swoją stronę!
motyw monster template

Kojarzysz te potworne motywy?

Ja kojarzę! Nie koniecznie dlatego, że ich używam – do tej pory byłam jakoś słabo przekonana – ale głównie ze względu na Janusza Kamińskiego. Informacja dla tych, którzy nie znają: Janusz to stały Czytelnik mojego bloga, częsty komentator wpisów oraz przedstawiciel Template Monster na terenie Polski.

[su_note note_color=”#efefef” text_color=”#21759b” radius=”10″]UWAGA! W różnych miejscach posądza się moje wpisy (zwłaszcza hostingowe) o status sponsorowanych (choć nie są!), więc żeby nie było wątpliwości – tak, ten wpis sponsoruje firma Template Monster.[/su_note]

Więc moja przygoda z Januszem zaczęła się jakieś… Trzy lata temu! Pamiętam pierwszy otrzymany od niego mail z propozycją współpracy. Napisany był tak łamaną polszczyzną, że w pierwszym momencie pomyślałam, że to kolejna próba “przekrętu nigeryjskiego”. Niedługo później jednak, podczas któregoś WordUpa, okazało się, że wiadomość tę otrzymali wszyscy: prowadzący porządne blogi o WordPressie i ci, którzy piszą cokolwiek na kształt bloga lub pisali w dalekiej przeszłości, ale można ich blogi jeszcze znaleźć w sieci. Bo to akcja była. Promocyjna akcja. Wtedy z Januszem się jednak nie dogadałam i na moim blogu nie organizowałam konkursu i byłam przekonana, że to koniec naszej znajomości. A potem poznałam amerykański model podtrzymywania relacji. 😉

To jak? Kojarzysz potworne motywy dla WordPressa?

Ja kojarzyłam. Również dlatego, że co jakiś czas temat motywów od Template Monster pojawiał się na WordPressowych grupach. A jeśli się tam już pojawiał, to oczywiście dlatego, że ktoś miał z nimi problemy. Do tego Janusz nie dał o sobie zapomnieć i  uparcie zaczepiał mnie co jakiś czas. Najpierw były to propozycje kolejnych konkursów. Później zrobiliśmy wywiad ze mną na ich polski blog. Następnie firma uruchomiła program afiliacyjny, więc też otrzymałam o tym informację. Niedawno umożliwili sprzedaż motywów obcym developerom u siebie w sklepie, więc i mi Janusz o tym napisał. Dodatkowo wiadomości od niego (te mailowe i te via Facebook) przeplatane były sympatycznymi komentarzami pod moimi wpisami i domieszką udostępniania niektórych w social mediach. Pisał grzecznie, zawsze na temat, co raz lepszą polszczyzną, ale – wierz mi – były takie momenty, kiedy miałam tego gościa serdecznie dość! Postanowiłam więc napisać szczery mail o tym, jak bardzo nie jestem zainteresowana współpracą i otrzymałam jeszcze szczerszy mail o tym, jakie firma ma możliwości, by taką współpracę podjąć i okazało się, że jest nam jednak po drodze.

Moja przygoda z motywem od Template Monster

Skoro już mogłam wybrać jakiś motyw dla siebie, postanowiłam wybrać taki, który mi się do czegoś przyda, więc zaczęłam rozglądać się w sklepie. Jak szaleć, to szaleć, więc od razu poszłam w kierunku motywów WooCommerce. Niestety już w pierwszych pięciu minutach okazało się, że to droga przez mękę… Sklep strasznie zamula, wszystko wolno się ładuje, co chwila coś gdzieś wyjeżdża: na górze widgecik z informacją o polskiej wersji sklepu, z jednej strony czat, z drugiej propozycja newslettera, jeszcze z innej informacja, że przed chwilą ktoś dokonał zakupu… Do tego sporo SEOwskich treści utrudniających przeglądanie motywów… Ze trzy razy podchodziłam do zakupu i nie wspominam tego dobrze. Sam zakup okazał się normalny, poza dwoma faktami.Nie chciałam zostać dopisana do newslettera, a zostałam i nie wiedziałam do końca, czy otrzymam z motywem wszystko, co pozwoli go doprowadzić do widoku demo, gdyż przy dodawaniu do koszyka widnieje informacja: “+ Must-Have Plugins 79$”. 🙁

Instalacja motywu od Template Monster

Natomiast od momentu kupna wszystko zaczęło mnie pozytywnie zaskakiwać. Strona podsumowania zakupu doskonale opisuje kolejne kroki, więc wiedziałam, skąd pobrać motyw i jak go zainstalować. Oczywiście – jak to w motywach premium – po pobraniu trzeba rozpakować paczkę i do kokpitu WordPressa przesłać odpowiedniego .zipa. ze środka. Całość instalacji postanowiłam nagrać, więc poniżej film (tak! naumiałam się wstawiać muzyczkę!) pokazujący ten proces.

Proces jest mega intuicyjny. Nic nigdzie nie trzeba szukać, ani rozglądać się za dodatkowymi wtyczkami. Mam jedynie dwie uwagi do jego przebiegu. Po pierwsze – u mnie zawiesiło się na etapie instalowania WooCommerce (pewnie coś z netem), jednak odświeżenie strony (ctrl+Shift+R)  nie spowodowało wywalenia się procesu, a jego kontynuację. I druga rzecz – po zakupie otrzymałam kod potrzebny do rozpakowania paczki z motywem, jednak nie był on w ogóle potrzebny. No i okazało się, że bez wydawania 79 dolarów instalator motywu zainstalował wszystkie potrzebne wtyczki.

Co mnie niepokoi, to fakt, że po instalacji zobaczyłam komunikat o przestarzałych szablonach WooCommerce, a po wejściu w szczegóły – poniższą informację. Wydaje się, że w motywie Premium takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.

 

widok starych szablonów WooCommerce

 

A tu kilkunastominutowa instalacja motywu.

 

[su_youtube url=”https://youtu.be/samzX23FnKE”]

 

Myślę, że warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii – Power Builder UPD. Instalując motyw korzystasz właśnie z tego page buildera. Trochę byłam zaskoczona jego nazwą, jednak zajrzałam na Githuba wtyczki i okazało się, że w środku jest coś, co przynajmniej w nazwie, nawiązuje do Cherry framwork. Nie jestem nijak developerką, więc i nie będę się wymądrzać. O Cherry framework toczą się interesujące dyskusje na grupach WordPressa (choćby w tej), więc myślę, że warto dołączyć i poczytać, żeby mieć pełniejszy obraz.

Reasumując…

Kupując motyw na Template Moster nastaw się zarówno na mogącą się pojawić uciążliwość samego zakupu, jak i na przyjemne zaskoczenie.

[su_row class=””]

[su_column size=”1/2″ center=”no”]

Pozytywne zaskoczenia:

[su_list icon=”icon: wordpress” icon_color=”#006f9a”]

  • automatyczny proces instalacji motywu
  • automatyczna instalacja potrzebnych wtyczek
  • automatyczna instalacja ustawień i widoków demo
  • rozbudowana personalizacja motywu
  • pełna personalizacja fontów
  • rozbudowana personalizacja kolorów
  • personalizacja nagłówków
  • personalizacja social media
  • motyw kompatybilny z WooCommerce
  • szablony stron: landing page, strona bez stopki, strona bez nagłówka i stopki
  • 9 formatów wpisów

[/su_list]

[/su_column]

[su_column size=”1/2″ center=”no”]

Niedogodności:

[su_list icon=”icon: wordpress” icon_color=”#006f9a”]

  • nieintuicyjny, wolno ładujący się sklep
  • przestarzałe szablony WooCommerce
  • motyw nie instaluje i nie posiada “child’a”
  • dopisanie do newslettera bez zgody kupującego

[/su_list]

[/su_column]

[/su_row]

I żeby nie było. Wpis nie ma na celu polecania motywów od Template Monster. Uprzedzałam Janusza, że nie bawię się w wydawanie “jedynie słusznych i chwalących” opinii nawet wtedy (zwłaszcza wtedy!), gdy mam z wpisu jakąkolwiek gratyfikację. Dlatego nie odpowiem ci na pytanie, czy warto kupować któryś “potwornych motywów”. Swoje decyzje każdy z nas podejmuje samodzielnie. Muszę jednak przyznać, że współpraca z Januszem pokazała mi jedną, ważną rzecz dla prowadzenia biznesu. By nigdy się nie poddawać. I by w momentach, gdy zamykają się drzwi – szukać okien. Dzięki, Janusz, za twoją wytrwałość!

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

3 thoughts on “Kojarzysz te potworne motywy?

Skomentuj Janusz Kamiński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!