Przestań martwić się o swoją stronę!
kurs blogowania

Nie! Ja się na blogowaniu nie znam!

Tak naprawdę nie tylko ja. Póki co – nikt się na blogowaniu nie zna. Bo wiesz… Pisanie pamiętników było znane od zawsze. Tak, ja też miałam swój. Ba! Nawet jeszcze kilka zeszytów gdzieś głęboko w pudle powinnam mieć. Z początkiem Internetu w Polsce pisanie pamiętników przeniosło się nieśmiało do sieci. I stało się, jak z książkami – jedni pisali lepiej, inni gorzej. Ci, którzy potrafili przyciągnąć uwagę – zaczęli na tym zarabiać. Dziś sporo ludzi utrzymuje się z własnego bloga. Utarło się określenie: Bloger i co raz więcej osób marzy o tym, by blogerem zostać. Ty też? Może rozważasz zakup kursu, który obiecuje ci zarabianie na blogowaniu w niedalekiej przyszłości? A może już komuś za to zapłaciłaś/łeś? 

Średnio raz w tygodniu otrzymuję pytanie o wycenę stworzenia bloga lub prośbę o to, by na istniejącym blogu coś poprawić.  Bardzo się z tego cieszę, ale czasem niepokoi mnie jedna rzecz. Są osoby, które zakładają, że ja “znam się na blogowaniu”, więc dobrze będzie, jeśli wykonam na ich blogach to, co uznam za stosowne. Błąd.

Zastanów się. Owszem. Mam swoje sukcesy związane z blogiem. Tak, piszę swój własny blog. Tak, zarabiam na blogu. Tak, dzięki blogowi nie muszę szukać zleceń dla naszej firmy. Czy to jednak znaczy, że znam się na blogowaniu jako takim? Że znam – jak to się u nas mawia – “knify” (w pozostałych rejonach naszej ojczyzny: sztuczki), po których wprowadzeniu twój blog ożyje i przyniesie ci znaczne dochody? No mam taką potrzebę, by trochę to wyjaśnić. Zacznijmy od tego, po co ci w ogóle blog..?

Tak, wiem, istnieje kilka zalet blogowania

Rozwijasz się. I to na wielu poziomach. Najpierw technicznie – jeśli nie tworzysz swojego bloga samodzielnie, to i tak musisz się nauczyć go obsługiwać. Później dochodzi pisanie – tak, to sztuka, której uczysz się i którą szlifujesz praktycznie cały czas. Kolejna rzecz to promocja bloga – nie łudź się, jeśli jej nie ogarniesz, nikt na twój blog nie trafi. Potem social media – ściśle związane z promocją i z niej wynikające  i nie, nie wystarczy, że “masz konto na Facebooku”, żeby dobrze swoje SM prowadzić. Gdzieś po drodze dochodzi: nauka kolejnych narzędzi przydatnych w blogowaniu, umiejętność obserwacji i komunikacji, rozwój swoich umiejętności sprzedażowych, planowanie, promocja i sprzedaż własnych produktów, nagrywanie filmów, tworzenie grafik… Nie, to nie wszystko, ale na teraz wystarczy 😉

Ludzie cię kochają. O to to! Każdy to lubi. Fejm, sława i – co za nimi idzie – pieniądze. Tak, istnieje duże prawdopodobieństwo, że kiedy już twój blog będzie czytany, to sporo ludzi cię polubi, będzie odnosić się do ciebie z sympatią, niektórzy nawet będą cię podziwiać.

Zarabiasz. Tak, dobre blogi zarabiają pieniądze. Co więcej – najlepsze blogi pracują na ich właścicieli.

Masz swoje media. To wielki luksus obecnych czasów. Kiedyś, żeby zaistnieć, trzeba było się dostać do telewizji lub radia lub zapłacić za reklamę w tych mediach. Dziś każdy z nas może mieć własne miejsce, własne medium i własne grono odbiorców, widzów, własną społeczność (nie lubię słowa publika).

Jesteś wolna/y. W różnym tego określenia znaczeniu. Jednym blogowanie daje wolność od etatu, innym wolność wypowiedzi i formułowania myśli, wypowiedzi, felietonów, jeszcze innym – wolność taką, że robią, co chcą i kiedy chcą.

Ale blogowanie ma też swoje ciemne strony…

Odsłaniasz siebie. Niestety. Pisząc blog, istniejąc w sieci zawsze odsłaniasz siebie. Swoje emocje, swoje sympatie, swoje opinie, to, jak wyglądasz i często wiele, wiele więcej.

Jesteś dostępna/y. Internet działa 24 godziny na dobę. Co za tym idzie – zawsze ktoś z niego korzysta i ma pod ręką: twój profil na Facebooku, twój email, często twój numer telefonu. Jednym słowem i dosłownie – jesteś na jedno kliknięcie.

Znają cię ci, których ty nie znasz. I wiedzą o tobie wszystko to, co upubliczniasz. Sama mam tak np. słuchając podcastów, że najbardziej w pamięci zostaje mi to, co ktoś opowiada o sobie. Przykład? Posłuchaj tego odcinka. Jak dobrze kończyć współpracę? Kurczę, coś tam bym może jeden punkt wymieniła. Co łączy Pawła z Markiem? Zastanawiam się od dwóch miesięcy!

Brak weny. Przyjdzie. Prędzej czy później przychodzi do każdego. Ja też już miałam taki miesiąc, kiedy nie tylko nie miałam pomysłu na temat na wpis, ale wręcz ogromną niechęć do pisania w ogóle. Tak, ja, która marzyłam o pisaniu od dzieciństwa!

Siedzenie po nocach. Bo najlepsze pomysły zaczynają się po 23:00. I już.

Pisałam już o tym, co uważam za ważne w blogowaniu i co mojemu blogowi pomogło się rozwinąć, więc nie będę się powtarzać. Dziś chcę podzielić się moimi spostrzeżeniami odnośnie tych, którzy blogowania uczą. Przestrzegam – poniższe opinie są moimi subiektywnymi opiniami i możesz się z nimi zgadzać lub nie.

Ale najpierw truizm. Bo wiesz. Rynek ma to do siebie, że rządzi się swoimi prawami, a jedna z najbardziej podstawowych brzmi: “Jest popyt = jest podaż!” Po polsku: jeśli pojawia się potrzeba – z pewnością pojawi się ktoś, kto za pieniądze ją zaspokoi. A po naszemu: jeśli pojawiają się ludzie, którzy chcą zostać blogerami – to pojawią się ci, którzy będą ich tego uczyć… I pojawiają się. Rosną jak przysłowiowe grzyby po deszczu.

Jak z tych wszystkich ofert wybrać coś dla siebie?

Po pierwsze – sprawdzaj. Akurat doświadczenie w blogowaniu da się sprawdzić w Internecie. Jeśli ktoś mówi ci, że nauczy cię zarabiania jako bloger, to proszę cię, przed kupnem jego kursu zapytaj go, ile sam jako bloger zarobił.

Po drugie – dokładnie przeczytaj ofertę. Może się okazać, że ktoś uczy, jak tworzyć blog, a nie, jak go rozwijać. Jeśli więc masz oczekiwania odnośnie tego, czego chcesz się nauczyć, to przed zakupem kursu blogowania doczytaj, czego on dotyczy. Wszelkie enigmatyczności w opisach wyjaśnij z prowadzącym kurs.

I po trzecie – sprawdź, w jakim miejscu jesteś. Kursy na rynku są przeróżne: w jednych będziesz się uczyć, z czego ma składać się strona O mnie, czy jak tworzyć chwytliwy tytuł, w innych będziesz szlifować język, a w jeszcze innych tworzyć swój własny produkt. Dobrze dobierz kurs do miejsca, w którym obecnie znajduje się twój blog.

Na początek końca jeszcze dwie uwagi.

Tak, zdarza się, że kupuje się kurs tylko dlatego, że zwyczajnie lubi się osobę, która go prowadzi. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Każdy z własnymi środkami finansowymi robi, co uważa za stosowne. Ja dziś tylko przestrzegam przed pewnym rzucającym mi się w oczy “owczym pędem”.

Zadziwia mnie, z jaką łatwością ludzie obiecują ludziom, że nauczą ich zarabiania na blogu. Naprawdę. Czasem mam ochotę kupić taki kurs i sprawdzić 😉

A może to nie tak? Może się mylę? Może dziś każdy może obiecać sprzedać wszystko i nie ważne, ani kim jest, ani co zrobił, ani dokąd doprowadzi tych, którzy mu wierzą? Może istnieją knify, które z każdego człowieka uczynią zarabiającego blogera? Może to możliwe, tylko ja się nie znam? W końcu mam tylko jeden, bardzo niszowy blog.

I tak, ja naprawdę wiem, że jeszcze nie znam się na blogowaniu.

Kończąc zadam tylko jedno pytanie – macie swoje doświadczenia z takimi kursami? Podzielcie się koniecznie!

baner postawienia kawy w podziękowaniu

O autorce...

Kasia Aleszczyk

Znana jestem z tego, że pomagam innym zaprzyjaźniać się z WordPressem. Na co dzień uczę również, jak żyć w necie, by przeżyć. Cieszę się, że jesteś i zapraszam częściej!

6 thoughts on “Nie! Ja się na blogowaniu nie znam!

  1. Ha! Z ust mi to wyjęłaś 😀 Obiecujący “w 2 tygodnie nauczę Cię jak zarabiać na blogu” wyrastają jak po deszczu… Ale co robić, takie czasy.

  2. Świetny tekst, smakowity 🙂 Aj, pamiętam te czasy pamiętników, złotych myśli i te pierwsze blogi w sieci – ależ to miało urok! 🙂 Zawsze wyznaję zasadę, że jeśli ktoś jest w czymś dobry to powinien być też skromny 🙂 Dość sceptycznie patrzę na “kursy blogowe”, sercem jestem za tym, że jednak nic nie uczy tak dobrego blogowania jak właśnie samodzielne próby i jak najwięcej pisania. To najlepsza nauka, bo na własnych błędach, a nic tak nie uczy pokory 🙂

Skomentuj Goga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sięgnij po więcej!